Wiem, że w związku z moim milczeniem niektórzy żywili pochopną nadzieję na zbawienne efekty deratyzacji. Przedwcześnie. Otóż jestem. I ugryźć chyba też jeszcze potrafię. Ale nie przeczę, że mnie coś trapi. Może to zimowy letarg, a może zwyczajny wirus przygnębienia? A może knuję coś grubszego? Szczerość szczura... To nawet nie brzmi zbyt dobrze. A ilustracja do interpretacji własnej:
18.1.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz